Maryna Koktyš. Fota Radyjo Svaboda.

Maryna Koktyš. Fota Radyjo Svaboda.

Jak viadoma, užo nie pieršy miesiac redakcyja «Narodnaj Voli» sprabuje prarvać błakadu i viarnucca da vydańnia haziety ŭ papiarovaj viersii. Niahledziačy na toje, što apošni numar my addrukavali ŭ drukarni vosieńniu minułaha hoda, a zatym pierajšli na elektronny varyjant, u redakcyju da hetaha času kožny dzień prychodziać ludzi z prośbaj pradać śviežy numar haziety. I my ŭvieś čas u pošukach drukarni.

«Biełaruski Dom druku», dzie my tyražavalisia raniej, vierahodna, čakaje admaški źvierchu: zapalać zialonaje śviatło ŭ Administracyi prezidenta — buduć drukavać, nie — znoŭ buduć prydumlać bajki pra złamany stanok.

Dniami ja asabista abtelefanavała kala dziasiatka dziaržaŭnych drukarniaŭ, padparadkavanych Ministerstvu infarmacyi. Pytałasia naŭprost, biez usialakich vakoł dy kala: nadrukujecie «Narodnuju volu»?

«A jaki nakład? — ujedliva ŭdakładniaŭ detali dyrektar adnoj z rehijanalnych drukarniaŭ. — A na čyjoj papiery? A kali zdajaciesia? A jakija pałosy ŭ kolery?» Potym uzdychnuŭ: «Dobra, nie budu bolš zadavać pytańniaŭ… Mianie pachavajuć, kali ja vas nadrukuju, i navat biez ušanavańniaŭ…»

Pachavańnie — sprava darahaja, dyrektar drukarni choć i nie aroł, ale ŭ roskvicie hadoŭ, chaj žyvie doŭha i ščaśliva. Telefanuju ŭ inšy rehijon.

«Mnie padabajecca vaša hazieta, Praŭda, ale chto potym budzie ŭtrymlivać maju siamju? Bo mianie zvolniać, kali ja vas nadrukuju!» — adreahavaŭ na prapanovu nadrukavać «Narodnuju Volu» dyrektar jašče adnoj rehijanalnaj drukarni, padparadkavanaj Ministerstvu infarmacyi.

U homielskaj drukarni dyrektar skazaŭ rezka, jak adrezaŭ: «Ja nie zmahu drukavać vas. Nie budu tłumačyć, čamu». Da hetaha dumaŭ nad adkazam amal paŭdnia.

U jašče adnoj drukarni, užo minskaj, taksama dziaržaŭnaj, namieśnik dyrektara adrazu i kateharyčna nie admoviŭ, skazaŭšy: pierahavaru z dyrektaram, adkažu paźniej. Abiacańnie strymaŭ, z načalstvam paraiŭsia i navat sam pieratelefanavaŭ: «Nie chaciełasia b vykarystoŭvać hetuju frazu, adnak… Vy sami ŭsio razumiejecie… Syduć mianie, syduć majho namieśnika, a što budzie z kalektyvam? A pasprabujcie ŭ pryvatnyja drukarni. U ich, moža, praściej…»

«Cha-cha-cha! — hučna zaśmiajaŭsia dyrektar staličnaj pryvatnaj drukarni. — «Narodnuju Volu» chočacie nadrukavać? Bajusia, u Biełarusi ŭ vas dakładna nie atrymajecca…»

Tak fokus u tym, što i ŭ Rasii nie atrymlivajecca — jak kažuć u tamtejšych drukarniach, «zabarona na fiederalnym uzroŭni», až da zakryćcia pradpryjemstva! Dachodzić da śmiešnaha. Niadaŭna damovu zaklučyli z adnoj maskoŭskaj drukarniaj, nakład apłacili, a za dźvie hadziny da adpraŭki pałos ad ich prylataje paviedamleńnie: maŭlaŭ, SOS, usio admianiajecca, nas papiaredzili, što zakryjuć, nie žadajem hublać biźnies, da pabačeńnia. I navat siabroŭski pacałunak na raźvitańnie nie dasłali.

My ŭ redakcyi z hetaj nahody ŭžo horka žartujem: šukajem drukarniu, jakaja choča pryhoža začynicca…

A kali surjozna, to, viadoma, nie da śmiechu. Da niadaŭniaha času čynoŭniki ź Mininfarmacyi adkrytym tekstam kazali: vaša pytańnie vyrašajecca nie na ŭzroŭni ministerstva.

My sprabavali dastukacca da Administracyi prezidenta, adpraŭlali telehramy, u tym liku i kiraŭniku Administracyi Iharu Siarhiejenku, ale jon maŭčyć, nie reahuje, robić vyhlad, što nie razumieje, čamu jaho tryvožać. A bieź niedziaržaŭnych haziet, sa staronak jakich hučyć alternatyŭny punkt hledžańnia, usio roŭna nikudy nie padziecca, siońnia ŭ hramadstvie jość popyt na abjektyŭnuju, pryncypovuju presu, heta — pavieŭ času! Takija haziety pavinny być, padabajecca heta kamuści abo nie! Zaŭsiody byli i buduć miedyja, što pry lubym raskładzie zastanucca ŭ apazicyi. Pryčym nie tolki da ŭłady, a da ŭsiaho, što nie ŭpisvajecca ŭ cyvilizavanyja normy žyćcia, što nie spryjaje raźvićciu krainy i hramadstva. Žyćcio — jano ž nie čorna-biełaje, a roznakalarovaje! Tamu byli i buduć jak praŭładnyja, tak i niezaležnyja haziety. Heta narmalna!

My nie zaklikajem da zabojstvaŭ, revalucyi, teroru, «Narodnaja Vola» zaŭsiody vystupała za abjektyŭnaść, za praŭdu, za svabodu słova. I kali niekatoryja zajavy ci kamientary ŭ niezaležnaj presie kamuści zdajucca zanadta rezkimi abo kryŭdnymi — nu što ž, byvaje i takoje! Ale staronki našaj haziety zaŭsiody adkrytyja dla ŭsich kropak hledžańnia, my hatovyja abmiarkoŭvać usie.

Dyrektar adnoj minskaj drukarni, kamientujučy svaju admovu drukavać «Narodnuju volu», skazaŭ: «Lublu, usim sercam z vami, ale nie mahu…»

Darečy, navat u seksie, kali ŭ pary siamiejny razład pa typu «lublu, ale nie mahu», psichołahi rajać partnioram nie zamoŭčvać, a abmiarkoŭvać prablemu. Cikava, va ŭładzie jašče zastalisia čynoŭniki, zdolnyja ćviaroza zirnuć na situacyju? Jakija nie tolki ŭ kułuarach mohuć kazać, što padtrymlivajuć hazietu, ale pry hetym jašče chočuć i realna mohuć vyrašyć prostaje pytańnie z drukarniaj. Ci jość toj, chto narešcie prakamientuje situacyju i likviduje ŭsie barjery na šlachu «Narodnaj voli» da biełaruskich drukarniaŭ? Ci usie čakajuć admaški z samaha vierchu?

My ž nie biaspłatna drukujemsia, a prynosim prybytak drukarniam, płacim vialikija padatki ŭ dziaržkaznu! Ale ekanomika ŭ dadzienaj situacyi čamuści sychodzić na druhi płan. Što, hrošy biudžetu nie patrebnyja?..

Poŭny vypusk haziety «Narodnaja vola» možna spampavać pa spasyłcy.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0