Aktyvistku Kurapackaj varty Hannu Šapućka zatrymali 31 kastryčnika razam z mužam Viktaram i paplečnikam Ryhoram Asaułam. 2 listapada ich asudzili na sutki, pryčym Hanna atrymała samaje žorstkaje pakarańnie — 15 sutak administracyjnaha aryštu. Paśla vyzvaleńnia Hanna Šapućka raspaviała «Novamu času» pra svoj šlach pa maršrucie «Kurapaty — Akreścina — Žodzina». 

Zatrymańnie

Kurapaty pierad Dziadami. Viečareje. Prycich Kurapacki les, nie čutna ni podychu sosien, ni ptušynych śpievaŭ. Paśla Tałaki Kryžovy Šlach i zapadziny prybranyja, padrychtavanyja da sustreč z naščadkami, usio niejak uračysta, adčuvańnie supakoju. My zapalili źnički i idziom na Kurapackuju vartu da restaracyi «Pojediem pojedim», pabudavanaj vandałami ŭ achoŭnaj zonie miemaryjała Kurapaty, za 50 mietraŭ ad miesca masavaha źniščeńnia dziaržavaj Stalina tysiač i tysiač našych suajčyńnikaŭ. Idziom, razvažajem, jak ža pravilna skazaŭ Uładzimir Karatkievič: «Chto nie pamiataje minułaha, chto zabyvaje minułaje, asudžany znoŭ pieražyć jaho. Bieźlič razoŭ».

Na žal, ludzi nie žadajuć hladzieć praŭdzie ŭ vočy. Im praściej abmiežavacca, schavacca za płotam restaracyi, ładzić viasielli, skakać na batutach, pić, hulać, smažyć šašłyki. Uhavorvać svaje sumleńnie, što zabivali ž za 50 mietraŭ ad restaracyi, što tolki adzin razok pahulajem i bolš nie pajedziem. Aŭ hety čas Zło prarastaje praź ich sercy, dušy, i dazvoł pić i hulać pobač z čałaviečym mohilnikam pieraŭtvarajecca ŭ dazvoł zabivać. I ŭžo kroŭ novych achviaraŭ ljecca na šmatpakutnaj biełaruskaj ziamli, paŭstajuć novyja miemaryjały, da jakich adnyja niasuć kvietki i źničy, a druhija razburajuć i tančać užo na ich. Jak spynić hvałt, jak zrabić tak, kab ludzi pačali čornaje nazyvać čornym, a biełaje biełym…

Pryjšli da restaracyi Śmierci, tak jaje nazyvajuć u narodzie, dastali ŭlotki, uźniali BČB-ściahi, bo BČB-ściah — ściah Pieramohi nad Śmierciu, u čyrvonym kolery jakoha kropli kryvi, u tym liku, kurapackich achviaraŭ. Nie prajšło i paŭhadziny, jak my ŭbačyli, što na vialikaj chutkaści na nas niasiecca biełaja lehkavaja mašyna. Padumałasia, što čarhovyja vandały śpiašajucca na hulanku ŭ restaracyju. Rychtujemsia da razmovy, praciahvajem ulotki. Mašyna rezka spyniajecca, ź jaje kulaj vylatajuć troje mužčyn u maskach i bałakłavach i, nie pradstaviŭšysia, nie papiaredziŭšy ni ab čym, kryčać: «Vy zatrymanyja, siadajcie ŭ mašynu!» Zryvajuć ściahi, zapichvajucca razam z nami ŭ sałon, ich troje i nas troje. I my niasiomsia razam ź imi ŭ inšuju realnaść — realnaść represavanaj Biełarusi.

Zdajecca, čas spyniŭsia i ŭsio blizkaje i lubimaje zastałosia niedzie ŭ inšym vymiareńni. U hałavie adna za adnoj pranosiacca dumki, jak ža nie ŭ čas hetaje zatrymańnie: ziać u špitali z kavidam, dačka ciažarnaja z dvuma małymi dzietkami na rukach, 93-hadovaja matula muža čakaje zaŭtra nas u vioscy. Napeŭna, nielha być hatovym da zatrymańniaŭ, choć i dumaješ pra ich mahčymaść pastajanna.

Ale ž praź niekalki chvilin ty prymaješ novuju realnaść, pačynaješ dziejničać u inšych umovach. Ja paśpieła skinuć sms dačce i siabroŭcy pra našaje zatrymańnie. Dziakuj Bohu, usie prablemy vyrašylisia hodna i dobra.

Pryvieźli ŭ Saviecki RUUS. Dvoryk. Ścienka. Staim tvaram da ścienki, ruki za śpinaj, ciomna, u voknach damoŭ zapaliłasia śviatło. Dumajecca, jak ža ŭsio dobra bačna z hetych akon. Napeŭna, 9—11 žniŭnia šmat chto z žycharoŭ bačyŭ i čuŭ, jak katavali tut ludziej. U mianie nie było nijakich sumnievaŭ adnosna taho, što z nami budzie. Pieražyvała, kab nie bili mužčyn. Ale ž milicyjanty nastrojeny byli nie ahresiŭna, im byccam niajomka było pierad nami, napeŭna, nie tak prosta zatrymlivać žančyn i mužčyn uzrostu svaich baćkoŭ, mahčyma, kamandy «fas» nie było. Adabrali ramiani, šnurki, skrali ściahi i BČB-šalik (u adnym z pakojčykaŭ ja zaŭvažyła na padłozie ceły stos BČB-ściahoŭ), adkatali adbitki palcaŭ, fota. Niejak usio marudna i doŭha.

Razmova ź milicyjantami išła vakoł ichniaha losu paśla adchileńnia Łukašenki ad ułady. Jany vielmi bajacca za svaje siemji i za svaje žyćci, razumiejuć, što milicyja pieraŭtvaryłasia ŭ bandfarmavańni, u hvałtaŭnikoŭ i zabojcaŭ, ale ž apraŭdvajuć siabie: maŭlaŭ, jany tolki vykonvajuć zahad.

Razmova nie kleiłasia. I ŭsie byli radyja, kali narešcie nas pavieźli na Akreścina.

Vieźli ŭ zvyčajnym busiku, praz vokny jakoha my lubavalisia viečarovym Minskam, bo, zabiahajučy napierad skažu, što z akon Akreścina i Žodzina nie bačna ničoha.

Na Akreścina nas chutka zasialili pa kamierach. I heta była ŭžo novaja realnaść, novaja staronka žyćcia, davoli cikavaja.

Kurapackaja varta na Akreścina

Nas čaćviora ŭ kamiery. Znajomimsia. Dźvie žančyny zatrymanyja paśla vykanańnia «Mahutnaha Boža» ŭ Opiernym, jany z «Volnaha choru». Adna ź ich, Natalla, pracuje ŭ dziaržfiłarmonii, u jaje pryhožy, čyściutki, niabiesny hołas. Jaje siabroŭka — śviakroŭ našaj opiernaj śpiavački Marharyty Laŭčuk. Jašče adna dziaŭčyna zatrymanaja jak administratar telehram-kanała dvoryka kala «Ryhi».

Ahulnuju movu znachodzim adrazu. Dzielimsia navinami. Faktyčna ź pieršych chvilin damaŭlajemsia praciahvać spravu «Volnaha choru» tut, za kratami. I nieŭzabavie ŭ našym vykanańni zahučali «Kupalinka», «Mahutny Boža», «Pahonia». Viaźni susiednich kamier vitali našyja śpievy apładysmientami i vokličami «Žyvie Biełaruś!».

«Žyvie Biełaruś» tut paŭsiul: na ścienach, na kubkach, na turemnych talerkach. Zdavałasia, my ŭ samym sercy zmahańnia. Nie pakidała adčuvańnie mistyčnaha, asabliva kali viedaješ, što ŭ žniŭni tut liłasia kroŭ, hučali kryki, panavaŭ bol, strach.

Ja chutka ačuniała. Mnie nie było ni strašna, ni niaŭtulna. Kurapackaja Varta pieraniesłasia na Akreścina. Ja była siarod svaich. Zmahańnie nie spyniajecca za kratami. Heta fakt.

«Zapiski kantrabandysta»

Tym nie mienš pacichu ŭ serca zakraŭsia sum i adčaj, bo nie viedała, što tam na voli, jak dačka. Pasprabavała pierabić sum čytańniem.

U kamiery na Akreścina było niekalki knižak, na biełaruskaj movie była adna — «Kachanak Vialikaj Miadźviedzicy» Siarhieja Piasieckaha (zapiski kantrabandysta). Zachapiła. U knizie byli parady, jak pavodzić siabie padčas doŭhaha źniavoleńnia. Samaje hałoŭnaje — nie puskać sum u svaju dušu, bo jon źjadaje čałavieka chutka. Treba raspracavać režym na ŭvieś dzień i jaho prytrymlivacca, jak by ciažka ni było, rabić usie drobnyja spravy, jak samyja važnyja i nieabchodnyja. Z hetaha momantu ja tak i rabiła.

Składała sabie režym faktyčna pachvilinna i prytrymlivałasia jaho. Čas lacieŭ. Vielmi dapamahali našyja volnyja śpievy.

Sud

Aryštavanyja, ale nie asudžanyja viaźni biez šnurkoŭ i ramianioŭ stajać tvarami da ścien. Nahladčyk-maciuhalnik pakrykvaje na ich zdalok, kab ruki za śpinaj trymali. Milicyjanty-śviedki razam z načalnikam stajać pobač i adčuvajuć siabie nie ŭ svajoj talercy, im niaŭtulna, ale ž treba adyhrać svaju rolu śviedkaŭ-abvinavaŭcaŭ. Ludziej adnaho za adnym zaprašajuć u maleńki pakojčyk, dzie na stale staić komp, a z ekrana hladzić na ciabie sudździa. Jaho zadača razyhrać pradstaŭleńnie chucieńka i adpravić ciabie nazad u kamieru, abciažaranaha 15 sutkami aryštu. Sudovaja rasprava nad pravam, ale ž abstaŭlenaja tak, što inakš jak cyrkam heta nie nazavieš.

— Prihłasitie śvidietiela, — kaža moj sudździa S.V. Šaciła načalniku milicyjantaŭ.

Zachodzić mužčyna hadoŭ pad 50, kiepka naciahnutaja na łob, kab vačej nie było bačna, na tvar nasunutaja maska. Kaža: ja śviedka, proźvišča Bielski N.A., mnie 22 hady. Sprabuje sfarmulavać frazu ab maim zatrymańni. Ja, jak siadzieła pobač ź im, tak i vybuchnuła śmiecham, až sudździa pa toj bok ekrana ŭzdryhnuŭsia i zaklikaŭ mianie da paradku.

Tym nie mienš sudździa pryznaŭ u 50-hadovym mužčynie 22-hadovaha pacana. Čym uvahnaŭ u čyrvonuju farbu milicyjantaŭ i vyklikaŭ čarhovy vybuch śmiechu ŭ zali. Na takoj viasiołaj nocie i skončyli pradstaŭleńnie pad nazvaj «sud». Sudździa vynies mnie 15 sutak, i ja, skazaŭšy im usim «hańba», pajšła nazad u kamieru. Na dušy było śvietła, spakojna: pierad prysudam mianie adviali ŭ karcar. Tam byŭ prymacavany da ścienki łožak, maleńki taburet pryšrubavany da padłohi, z boku prybiralnia i maleniečkaje akienca.

Serca maje ledź nie spyniłasia, bo na maleńkim taburecie ja pabačyła nadrapany i adpaliravany nadpis «Małady Front». Ja ŭjaviła chłopcaŭ i dziaŭčat maładafrontaŭcaŭ, jakija tut pabyvali nie adnojčy, i mnie stała naohuł lohka i volna. Nie raźbić, nie strymać! Žyvie Biełaruś!

Falsifikacyja spravy

Na treci dzień da nas u kamieru pieraviali dźviuch dziaŭčat, zatrymanych padčas akcyi. Maładziony schavalisia ŭ padjeździe adnaho z damoŭ ad AMAPa i śviatłošumavych hranat, ale ž stalinistka-babula zdała ich na raspravu. Adna ź dziaŭčat — vysokaja pryhožaja Volha — płakała. Pad ciskam supracoŭnikaŭ milicyi, bajučysia za svaich baćkoŭ i brata, Volha pryznała svaju vinu ŭ tym, što nie rabiła — kidała kamiani ŭ Centralny RUUS. Volhu niekalki razoŭ vazili na dopyt, pryjazdžali i na Akreścina, zapisvali na videa i paśla pakazvali na BT. Razam z Volhaj ciahali dvuch chłopcaŭ z susiedniaj kamiery. Adzin ź ich Eryk Arłoŭ z Kupałaŭskaha teatra. Chłopcy naohuł admaŭlalisia razmaŭlać z supracoŭnikami pravaachoŭnych orhanaŭ.

Raspaviała Volzie pra spravu Śviatasłava Baranoviča, jaki taksama na pačatku śledstva śviedčyŭ suprać siabie, rastłumačyła, nakolki važna zaraz admovicca ad pakazańniaŭ pad ciskam, raspavieści pra ŭsio ŭ ŚMI, pravaabaroncam, tłumačyła, što cisk na baćkoŭ budzie jašče bolšy, kali jana budzie bajacca i ahavorvać siabie. Volha zhadziłasia, ale ž było bačna, što jana nie razumieje da kanca cynizm siłavikoŭ, hatovych pasadzić nievinavatuju dziaŭčynu za kraty. Dziakuj Bohu, spravu pieradali ŭ SK i Volzie dali advakata, jakaja paraiła joj toje ž samaje. Dy i pakazała na mapie, što Volha fizična znachodziłasia zusim u inšym miescy, daloka ad budynka Centralnaha RUUSa, i nijak nie mahła kidać u jaho kamiani. Volha krychu ačuniała. Bajałasia vielmi, što jaje mohuć zatrymać i pasadzić na Vaładarku pa hetaj kryminalnaj spravie. Spadziajusia, što jaje ŭsio ž vyzvalili, i sfalsifikavanaja sprava razvaliłasia.

Etap u Žodzina

U čaćvier uviečary ja atrymała pieradačku na Akreścina. Vialiki dziakuj dačce, siabram, vałancioram, bo nie było ž saboj ni zapasnoj bializny, ni zubnoj ščotki, ni tym bolš načnoj maski na vočy — śviatło ŭ kamiery nie vyklučałasia i zasnuć było ciažkavata. Vielmi nie chapała pitnoj vady, vada na Akreścina z-pad krana vielmi drennaj jakaści, tamu, kaniešnie, pieradačak čakajuć usie viaźni. Ale ž nie ŭsie atrymlivajuć, bo administracyja turmy ładzić masavaje etapavańnie ŭ Baranavičy, Žodzina jakraz u čaćvier, kali rodnyja stajać u vializnych čerhach ź pieradačkami. Heta katavańnie i viaźniaŭ, i ich rodnych, heta ździek z čałaviečaj hodnaści i miełkaja pomsta drobnych ludzišak. Zabiahajučy napierad skažu, što ŭ žodzinskaj turmie maju pieradačku naohuł skrali. Dačka jechała, viezła, pieradała, a mnie tak nichto jaje i nie addaŭ, jak kažuć chłopcy, «skrysiatničali» supracoŭniki. Ale na Akreścina mnie pašancavała, i na etap u Žodzina ja pajechała padrychtavanaja.

U piatnicu ranicaj pahrukalisia ŭ dźviery kamiery i abjavili, što etapujuć. Praz paŭhadziny nas, 20 čałaviek, čatyry ź jakich žančyny, raźmiaścili pa čatyry čałavieki ŭ zakratavanyja kamiery aŭtazaku. Dva zdaraviennyja dzieciuki-achoŭniki razvalilisia na łavie nasuprać nas, paŭtykalisia nasami ŭ svaje telefony, čas ad času łajučysia matami na viaźniaŭ, kab nie razmaŭlali. Dajechali davoli chutka. U Žodzinie nas praviali pa katakombach-tunelach, i kanvair u bałakłavie roŭ na chłopcaŭ matam. Było adčuvańnie, byccam my apynuŭsia na zdymkach filma.

Što ja zmahła acanić — heta moc kamunikacyj pad žodzinskaj turmoj. Na niaŭstojlivuju psichiku, dumaju, heta ŭździejničaje. Ale ž ja nazirała za ŭsim ź vialikaj cikavaściu.

Nas davoli chutka raźviali pa kamierach, i ja apynułasia na pieršym paviersie adnaho z karpusoŭ turmy ŭ kamiery na 10 čałaviek. Pa pierymietry piać dvuchpaviarchovych mietaličnych łožkaŭ, pasiaredzinie da padłohi pryšrubavany stoł i dźvie łavy, prybiralnia z adnaho boku, zakrytaja biełym spanbondam (dziaŭčaty zmajstravali), nasuprać šafa z asabistymi rečami — praduktami, srodkami hihijeny, knihami, časopisami. Za stałom siadzieli dziaŭčaty i vielmi vietliva na nas hladzieli.

I tut byli ŭsie svaje, palityčnyja, i tut paŭsiul i navokał «Žyvie Biełaruś!».

Biełaruskaja mova. Sustrečy

Paśla zatrymańnia ja adrazu dla siabie vyrašyła razmaŭlać tolki pa-biełarusku, što b tam ni adbyłosia. Nichto nie vykazvaŭ niehatyvu, naadvarot, dziaŭčaty vybačalisia, što nie razmaŭlajuć sami, achoŭniki stavilisia narmalna.

I jak ža pryjemna było, kali pačuŭsia lazh mietaličnych zavałaŭ, adčynilisia dźviery kamiery i zajšła taniutkaja dziaŭčynka ŭ doŭhaj-doŭhaj fijaletavaj sukiency. Byccam pramieńčyk soniejka zavitaŭ da nas u chatu. Krok napierad — i my abdymajemsia. My viedajem adna adnu, my nie adnojčy sustrakalisia ŭ Kurapatach. Aksana, katalickaja viernica, vykładčyca, pierakładčyca, žurnalist i lubimaja vychavacielka majho ŭnuka Daminika. Jaje zatrymali na Kurapackim Maršy, jana zdymała na videa zatrymańni ludziej i sama stała achviaraj. Aksana pryhoža razmaŭlaje pa-biełarusku, i ja adčuła palohku.

Praź niekatory čas da nas iznoŭ pahrukalisia. I praz chvilinu my znajomimsia z našymi lehiendarnymi muzykami-barabanščycami Kaciarynaj i Alinaj, jakich zatrymali razam z usioj kamandaj i instrumientami na repietycyi pierad Maršam. Ja prosta nie mahła pavieryć svaim vačam, što ŭsie hetyja ludzi sabralisia tut, pobač sa mnoj. Pytańnie isnavańnia «Volnaha choru» ŭ našaj kamiery ŭ Žodzinie vyrašyłasia adrazu. Dziaŭčaty padchapili inicyjatyvu, našyja viečarovyja śpievy nie spynialisia, supracoŭniki nie pieraškadžali nam, repiertuar naličvaŭ bolš za 20 piesień. Volny Duch panavaŭ u žodzinskaj turmie.

U nas vypracavaŭsia režym, dziakujučy jakomu dni lacieli davoli chutka. Kaciaryna viedała fitnes dla tvaru, zajmałasia adzinaborstvami. My z zadavalnieńniem dałučylisia da jaje štodzionnych trenirovak, i jany stali nieadjemnaj častkaj našaha žyćcia. Heta vielmi dapamahała i stymulavała.

Aksana pryniesła z saboj knihu Horvata «Radziva «Prudok»». Nikoli nie adčuvała takoj asałody ad čytańnia, smakavała kožnaje słova, kniha pieraniesła mianie ŭ tuju realnaść, dzie byli maje rodnyja, było ŭsio toje, što ja tak lublu, kniha złučyła mianie ź imi. Cudoŭnaja kniha.

Nie chapała infarmacyi z voli. My nie viedali, što tam adbyvajecca, chvalavalisia za Maršy, za Vartu, vielmi chaciełasia, kab nie spynialisia pratesty. U kamierach nichto spyniacca nie źbiraŭsia, choć byli dziaŭčaty, što adbyvali sutki pa druhim razie. Adzinaje, što mahło prypynić naš udzieł, — heta abmiežavańni pa kryminalnych spravy i zdaroŭje. U niadzielu ŭviečary my ŭžo razumieli, što čarhovy Marš adbyŭsia, što ludziej było vielmi šmat. Aŭtazaki z zatrymanymi jechali i jechali ŭsiu noč, paśla jašče i dzień paniadziełka. Chłopcaŭ-dziaŭčat hrupami stavili ŭzdoŭž ścien na pieršym paviersie, i my čuli, jak jany dychali, bo dźviery, choć i mietaličnyja, ale ž prapuskajuć usie huki. Adnym etapavanym šancavała i zasialeńnie adbyvałasia spakojna i chutka. Na druhich supracoŭniki łajalisia matam, prymušali stanavicca na kaleni. Usio zaležała, jak ja zrazumieła, ad supravadžajučych kanvairaŭ. Čuła, jak nazyvali proźvišča Andreja Jahorava, padumała, faktyčna ž druhi raz zapar aryštavali chłopca. Čuła, jak niechta patrabavaŭ ad supracoŭnikaŭ nie ŭžyvać niecenzurnuju leksiku, što było vielmi ryzykoŭna ŭ dadzienych umovach. Adnojčy pryvieźli zatrymanych dniom, i vielmi ahresiŭna da ich stavilisia.

My nie vytrymali krykaŭ achoŭnikaŭ i pačali śpiavać «Mahutny Boža» — malitvu, kab spynić hetuju chvalu ahresii. Chutka pačuŭsia mocny hruk dručkom u našy dźviery, maŭlaŭ, spyniajcie svaje śpievy. «My molimsia», — adkazała ja i my praciahnuli śpiavać. Za dźviaryma supakoilisia, ścišylisia.

HUBAZiK

U Žodzinie da viaźniaŭ pryjazdžali supracoŭniki HUBAZiKa. Adnojčy adčynilisia dźviery našaj kamiery i zajšoŭ małady aficer u formie, ź miedalami. Nas pašychtavali ŭzdoŭž łožkaŭ i pačali pierapisvać proźviščy. Na prośby nazvać siabie — maŭčańnie i ihnor. Paśla z-za dźviarej pakazaŭsia tvar čałavieka, jakoha adna dziaŭčyna apaznała jak supracoŭnika HUBAZiKa. Jon byŭ razam z čałaviekam u aliŭkavaj formie i ź cikavaściu naziraŭ za nami, sprabavaŭ žartavać, jamu było viesieła. Praź niekatory čas na razmovu vyklikali pa čarzie muzyku Kaciarynu i prychilnicu anarchisckaha ruchu 22-hadovuju Karynu. Karyna sustrakałasia z hetym čałaviekam nie pieršy raz. Jon vielmi žorstka i baluča jaje zatrymlivaŭ, kali jana sustrakała svaich siabroŭ z žodzinskaj viaźnicy. Dziakujučy hetamu čałavieku jana i apynułasia za kratami. Jon pryjšoŭ da Karyny z pahrozami, što jana adsiul nie vyjdzie, pryjšoŭ ź videa, na jakim zakatavany, źbity aktyvist i žurnalist Mikoła Dziadok niešta kazaŭ na kamieru. Pryjšoŭ paździekavacca, atrymać asałodu, praciahnuć katavańni dziaŭčyny.

Z Kaciarynaj jon pavodziŭ siabie pa-inšamu, sprabavaŭ vyklikać stanoŭčyja emocyi, davier. Ale ž Kaciaryna ŭ žniŭni dapamahała vałancioram na Akreścina i bačyła na svaje vočy źbitych, zhvałtavanych ludziej. Jana emacyjna skazała supracoŭniku HUBAZiKa: maŭlaŭ, navošta źbivali, hvałtavali, a zaraz chočacie spynić pratesty. Praciah razmovy my ŭžo pačuli ŭ kalidory, kali toj adžartoŭvaŭsia: vy ž, Kaciaryna, tam nie byli i nie viedajecie, pra što kažycie. Kaciaryna ŭ ślazach sprabavała jamu davieści, što viedaje. A ja zapytała, a ci byŭ jon sam tam, ci viedaje pra što kaža? Jon adkazaŭ, što byŭ. Našyja dziaŭčaty skazali jamu: dobra, što sami pryznalisia, my heta zapomnim. Paśla vyzvaleńnia ja daviedałasia, jak žorstka zatrymlivali Mikołu Dziadka, jak nie mienš žorstka abyšlisia ź Iharam Alinievičam, raniej zatrymanym Alaksandram Franckievičam. Daviedałasia, što fabrykujecca strašnaja sprava suprać anarchistaŭ, i nam usim treba pilna sačyć za losam chłopcaŭ i nie pakidać ich sam-nasam z hetaj antyčałaviečnaj sistemaj.

Šmat možna raspaviadać pra źniavoleńnie. Stolki cudoŭnych ludziej, stolki historyj, stolki ŭražańniaŭ. Samaj maładoj z nas było 18, samaja starejšaja ja — mnie 56. Siaredni ŭzrost źniavolenych dziaŭčat 28—30 hadoŭ, usie maładyja, pryhožyja, inicyjatyŭnyja, kreatyŭnyja, uvažlivyja i salidarnyja. Ja vielmi ŭdziačna im usim za hetyja 15 sutak. Vieru, što ŭsie jany buduć volnymi i ščaślivymi i my abaviazkova pieramožam!

BČB-ściah. Vyzvaleńnie

«Šapućka z rečami na vychad», — abradavaŭ mianie achoŭnik.

Raźvitvajusia ź dziaŭčatami, idu za nahladčykam u kabiniet i spyniajusia: na padłozie pamiž stałami supracoŭnikaŭ turmy lažyć BČB-ściah. Jany ŭvažliva hladziać na mianie, kažuć: prachodźcie, raśpišyciesia. Kažu, kab padniali ściah i nie hłumilisia ź jaho, bo im samim, ich dzieciam, unukam paśla budzie soramna za padobnyja ŭčynki. Ale ž maŭčańnie ŭ adkaz i vočy ŭ stoł. Akuratna abyšła ściah, nie nastupiŭšy na jaho, raśpisałasia ŭ papierach i vyjšła z pakoja za supravadžajučym. Ja ŭžo čuła raspoviedy dziaŭčat ab padobnych vyčvareńniach u turmach i RUUSach, u aŭtazakach. Hetaja čornaja zhraja moža fizična taptać naš Ściah, ale ž źniščyć jaho nie ŭ ich siłach. U sercy hučali słovy vierša Niaklajeva:

«Łunaje nieskarony,
na viekavych viatrach,
naš, ad kryvi čyrvony,
ad bolu bieły ściah,
naš bieł-čyrvona-bieły,
niabiosny, volny, śmieły,
naš Ściah!»

I voś ja pobač sa svaimi rodnymi, siabrami. Usio budzie dobra. Zmahańnie praciahvajecca.

Žyvie volnaja naša Biełaruś! Žyvie jednaść i salidarnaść!

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?