Kali čytaješ hienijalny raman Harsija Markiesa «Vosień patryjarcha», pryśviečany pryrodzie dyktatury, pačynaješ razumieć, što ničoha novaha Łukašenka ŭ Biełarusi nie prydumlaje. U Minsku, u Karakasie, na Kubie i ŭ Čyli ŭ rozny čas adbyvałasia prykładna toje samaje.Viadoma, nie idzie havorka pra stopracentnyja supadzieńni z tekstam. Piśmieńnik apisvaŭ univiersalnyja siužety i ŭniviersalnyja schiemy pavodzin dyktataraŭ.
Łukašenka, adzin z typovych aŭtarytarnych papulistaŭ pačatku XXI stahodździa, u mnohija ź ich układajecca. Tam biełarus znojdzie i pra łatarei, i pra źnikłych, i pra Kolu…Jość u knizie i śviažejšyja siužety. Naprykład, voś taki.
«U śniežni, kali ŭ karybskich krainach nadychodzić viasna, jon padymaŭsia ŭ karecie pa sierpantynie hornaj darohi da adzinokaha, zbudavanaha na viaršyni samaj vysokaj hary budynka prytułku, dzie baviŭ
…Jon i sam lubiŭ adpačyvać u hetym domie, na hetaj terasie… kab paciešyć siabie tajemnaj radaściu, pasmakavać pieravahu svajho stanu: jon — nie adzin ź ich…»