Viktar Marcinovič razvažaje na budzma.by pra siońniašniuju biełaruskuju sistemu i toje, čamu adkaznaść za jaje lažyć na kožnym z nas.

Čytajučy hetymi dniami šmatlikija raźjušanyja vodhuki, što na roznyja łady pierapiavajuć skazanuju źvierchu łuchtu, ja dumaju voś što: jak heta stała mahčymym? Jak mahło zrabicca tak, što žyćcio i zdaroŭje 9 miljonaŭ čałaviek zaviazałasia na nieabačlivaść ci, naadvarot, na afihienny rozum i intuicyju tolki adnaho ŭładara?

I jość adčuvańnie, što suajčyńniki mocna pamylajucca, kali zaviazvajuć usio na Łukašenku.

Kali paddajucca spakusie adrasavać svaje adčuvańni ad chvaroby tolki jamu.

Kali la raskošnaha handlovaha centra ty bačyš tanavany «Łend Kruzier» sa śpiecyjalnymi numarami, ty dumaješ: nu voś jana, absalutnaja ŭłada. U hetaj tačcy jeździć niechta ŭsiomahutny, «dziakujučy» jakomu my ciapier tam, dzie my jość. A potym naziraješ, jak da mašyny padychodzić abviešany torbami paŭnavaty dziadziok z ruchlivymi pierapužanymi vačyma, i razumieješ: nie, jon — nie ŭłada. Jon, moža, vozić tuju ŭładu. Ci achoŭvaje jaje. Ale jon — takaja ž niamohłaja istota, jak i ty sam. Jon baicca hetaksama jak ty.

Toje, što adbyvajecca ciapier sa statystykaj pa zachvarełych, sa statystykaj pa śmierciach, — vynik nie voli adnaho čałavieka. Heta sistema. Vynik «spravy miedykaŭ», pra jakuju vy, viadoma ž, čytali.

Adnaho centra vy nie namacajecie, jak by ni imknulisia. Kudy b vy ni sunulisia, kaho b ni nazirali, navat na ŭzroŭni ministra ci vice-premjera (ci navat vyšej), vy pabačycie tyja ž ruchlivyja vočy.

I, darečy, heta nie Łukašenka prydumaŭ hetuju sistemu. I nie Jarmošyna vybudavała fienomien biełaruskich vybaraŭ. Tak było zaŭsiody, nie vierycie — pačytajcie tuju apovieść Andreja Fiedarenki, u jakoj liryčny hieroj uspaminaje, jak ładziŭ u škołcy vybary za časami Kiebiča. Toje samaje šou. Taja samaja «elehantnaja pieramoha», zabiaśpiečanaja takimi ž pierapužanymi vincikami.

Chto prydumaŭ hety ład? Chto jość baćki sistemy, zasnavanaj na strachu? Moža, Stalin? A moža, usio pačałosia jašče raniej?

U «Cichim Donie» Šołachava jość strašny momant: 1917 hod, biezuładździe paśla lutaŭskich padziej i adračeńnia cara, «viertykal» adyšła da Časovaha ŭrada, a balšaviki stvaryli svaje paralelnyja saviety, jakija abviaścili siabie adzinaj «narodnaj» siłaj. I voś Šołachaŭ maluje sprečku pamiž prychilnymi da balšavikoŭ kazakami i aficeram, jaki kamanduje ich pałkom. Aficer jašče trymajecca toj, papiaredniaj, «čałaviečaj» łohiki i etyki, jakaja pablakła z adychodam manarcha, jon viadzie siabie «pa-ludsku», jak manarchist i chryścijanin.

I adzin z kazakaŭ dastaje pistalet i stralaje tamu aficeru prosta ŭ rot. Dalej vielmi dakładna (Šołachaŭ, vyhladaje, viedaŭ, što robicca z čałaviekam, jakomu kula papadaje ŭ hałavu) apisvajecca, jak aficer padaje i «sałodka cokaje jazykom», pamirajučy. Jon sploŭvaje vybityja strełam zuby. A balšaviki-kazaki tryumfujuć u adčuvańni pieramohi «novaj» łohiki.

Voś adsiul, z hetaj sceny, vyrastaje sistema, jakaja panavała ŭ krainie savietaŭ usio XX stahodździe i jakaja panuje siam-tam dahetul. U čym pamylalisia revalucyjnyja kazaki — dyk heta ŭ tym, što paśla zrynańnia «aficeraŭ» nastupić «narodny paradak», kiravać jakim buduć rabočyja i sialanie. Nastupiła takaja ž brydź, tolki strachu i rasstrełaŭ zrabiłasia našmat bolš (manarchisty, naprykład, nie mahli dapuścić, što dezierciraŭ padčas Pieršaj suśvietnaj možna rasstrelvać).

Toj, kamu niekamfortna žyć u Savieckim Sajuzie, musić prapanavać svoj mienavita sistemny padychod. I kali ja čytaju pra alternatyvy, idei jakich virujuć u hałovach mahčymych sapiernikaŭ, ja baču, što jany ŭsie — spres takija ž savieckija ludzi. Zdolnyja naradzić (ci padtrymać ułasnymi rukami) takuju ž sistemu, zasnavanuju na strachu. I ničoha toje nie źmienić.

Lubaja alternatyva musić pracavać z asnoŭnym składnikam sistemy — hramadzianami.

I kali raptam niechta vyrašyć syhrać Kalinoŭskaha ci Isusa Chrysta i prapanavać uzhadavanym hadami tatalitaryzmu pierapužanym suajčyńnikam śviet dabra i spraviadlivaści, skončycca hetak ža, jak skončyłasia karjera «łahodnaha» Dźmitryja Miadźviedieva (byŭ taki palityk u Rasii).

Kali taki ŭładar prabiarecca na samy vierch, zdymuć jaho praź niekalki hadoŭ tyja samyja sialanie z nahanami ŭ šurpatych rukach.

To, viedajecie, hodzie narakać.

Łukašenka — heta my.

Kožny z nas.

Jarmošyna, Karanik — heta ŭvasableńnie našaha razumieńnia taho, jak musić być zbudavany śviet.

Luby, chto hučna lamantuje ciapier, musić prapanavać niešta pryncypova inšaje, u čym nie prahladalisia b akulary Bieryi ci vusy Stalina.

Ja nie kažu, što heta pryncypova niemahčyma i nie spracuje ź sistemaj kaštoŭnaściaŭ postsavieckich biełarusaŭ. Va ŭkraincaŭ ža, narešcie, niešta atrymałasia, chaj sabie i ź niuansami. Ci ŭ palakaŭ (tam niuansaŭ jašče bolš). Ci ŭ litoŭcaŭ. Usie hetyja alternatyvy nieidealnyja, ale jany jość i jany tryvajuć.

Ale da takich voś sistemnych zruchaŭ usim nam treba pryzvyčaicca da dumki, što adkaznaść — na kožnym z nas.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?