Na minułym tydni 8-hadovuju dačku minčanki Kaciaryny Vajniłovič-Jasiučenia zaprasili na dzień narodzinaŭ. Dziciačaje śviata adbyvałasia ŭ parku aktyŭnaha adpačynku ŭ Ratamcy. Pakul baćki imianińnicy pajšli apłačvać dzieciam kvest, maleńkija hości apynulisia pobač z taksaj inšych naviedvalnikaŭ. Pa słovach Kaciaryny, sabaka «parvaŭ» tvar jaje Kiry Daminiki, dziaŭčynku pakłali ŭ špital, piša TUT.BY.

Haspadar sabaki kaža, što da hetaha času nie razumieje, jak heta adbyłosia. Jaho Amur, maŭlaŭ, zaŭsiody byŭ akružany dziećmi i pavodziŭ siabie spakojna.

Fota ŭ redakcyju dasłała Kaciaryna Vajniłovič-Jasiučenia

Fota ŭ redakcyju dasłała Kaciaryna Vajniłovič-Jasiučenia

Mama: «Amal dźvie hadziny dačce sšyvali tvar»

Dzień naradžeńnia, kudy zaprasili Kiru Daminiku, prachodziŭ 11 žniŭnia ŭ parku aktyŭnaha adpačynku «Kolt». Dziaciej na śviata paklikali biez darosłych. Pa słovach Kaciaryny, maleńkija hości byli pad nahladam babul i baćkoŭ imianińnicy.

— Usiaho było šaściora dziaciej, — kaža Kaciaryna. — Pakul siabroŭka (mama imianińnicy. — Zaŭvaha. TUT.BY) pajšła afarmlać kvest, dzieci z babulami pajšli da altanki. Pa susiedstvie adpačyvała kampanija. Niedaloka ad ich na doŭhim łancužku była pryviazanaja vialikaja taksa.

Dzieci, raspaviadaje surazmoŭca, rynulisia da sabaki. Spytali, ci možna jaje pahładzić. Im adkazali, što sabaka dobry.

— Kira nachiliłasia da sabaki… Sabaka «parvaŭ» joj tvar, było minimum try kantakty, — apisvaje situacyju surazmoŭca.

Fota ŭ redakcyju dasłała Kaciaryna Vajniłovič-Jasiučenia

Fota ŭ redakcyju dasłała Kaciaryna Vajniłovič-Jasiučenia

— Ja navat nie zrazumieła, jak usio adbyłosia, — kaža Śviatłana Nikulina, babula imianińnicy, jakaja była ŭ toj momant pobač. — My pryjechali, vyjšli z mašyny. Uziali pakiety i pajšli da svajoj altanki, dzieci pabiehli napierad. Nie paśpieli sa svatami pastavić sumki, jak pačuli dziciačy kryk. Ja paviarnułasia — u Kiry razarvany tvar. Dzie byŭ sabaka? Nie viedaju, adrazu my jaho nie bačyli. Ja pabiehła ŭ administracyju, prasiła vyklikać chutkuju i milicyju.

Pobač znachodziŭsia adzin z rabotnikaŭ parku, jaki z aptečkaj prybieh na miesca zdareńnia.

— Inšych dziaciej my adtul adrazu adviali, — kaža babula. — Z kampanii, dzie byŭ sabaka, nichto nie padyšoŭ i nie paprasiŭ prabačeńnia. Jany praciahvali smažyć šašłyki. Kali dačka stała kryčać, što heta byŭ dziciačy dzień naradžeńnia, što my ŭziali čužoje dzicia, joj skazali: «Zakryj rot i nie istery». Na hetym razmova skončyłasia.

— Ź Minska ŭ Ratamku my z tatam Kiry prylacieli, kali pryjechała chutkaja, — praciahvaje Kaciaryna. — Dačku zabrali ŭ balnicu. U paniadziełak była apieracyja. U jaje parvanaja huba, ščaka, pad vokam. Amal dźvie hadziny joj sšyvali tvar. Ciapier treba źviartacca da płastyčnych chirurhaŭ.

— Haspadary sabaki padychodzili da vas pahavaryć?

— Padčas śledčych mierapryjemstvaŭ jany praciahvali adpačyvać. Tolki ŭ kancy, kali my pryjšli na stajanku, — adkazvaje mama. — Ja skazała, što nie chaču ich ni bačyć, ni čuć.

Ciapier Kaciaryna płanuje padavać u sud na park i ŭładalnikaŭ taksy.

— U sabaki nie było pryščepki ad šalenstva, i dačce ciapier robiać ŭkoły. Ja chaču, kab haspadary sabaki adkazali za toje, što zdaryłasia, — tłumačyć svaju pazicyju Kaciaryna. —I nie razumieju, čamu ŭ park puścili ŭ hramadskaje miesca sabaku biez namordnika? Čamu sabaka apynuŭsia kala našaj altanki? Jany pavinny byli prasačyć, kab hetaha ŭsiaho nie adbyłosia.

Haspadar sabaki: «Heta moj sabaka, i ja hatovy adkazvać. Choć ja nie viedaju, chto ŭ hetaj situacyi vinavaty»

Alaksandr Varaksa — haspadar sabaki. Jaho taksie Amuru vosiem z pałovaj hadoŭ. Sabaka źjaviŭsia ŭ siamji, kali ŭ mužčyny naradziŭsia starejšy syn. Z tych časoŭ sabaka ŭvieś čas žyvie ź imi.

Fota ŭ redakcyju dasłaŭ Alaksandr Varaksa

Fota ŭ redakcyju dasłaŭ Alaksandr Varaksa

— U nas šmat siabroŭ ź dziećmi. Vakoł taksy zaŭsiody kuča chłopčykaŭ i dziaŭčynak — i nikoli nijakich incydentaŭ nie zdarałasia, — kaža Alaksandr. — U tuju niadzielu my ŭziali jaho z saboj na pryrodu. Jon nie vysoki, u karku 20 santymietraŭ, tamu namordnik jamu nie patrebny. Ale jon i nie ahresiŭny.

U Ratamcy, praciahvaje surazmoŭca, u kampanii adpačyvała 12 čałaviek: šeść darosłych i stolki ž dziaciej. U toj dzień, kaža mužčyna, adbyŭsia «žachlivy źbieh abstavinaŭ». U parku vakoł ježy źbirałasia šmat vos, i adna ź ich ŭkusiła taksu za łapu. Kab abierahčy žyviołu ad nasiakomych Alaksandr trochi advioŭ Amura ad svajho piknika i pryviazaŭ da dreva.

— Sabaka znachodziŭsia mietraŭ za 10—15 ad taho miesca, dzie spynilisia tolki naviedniki, jakija tolki što padjechali, — kaža surazmoŭca. — Kali ŭsio adbyłosia, pobač z Amuram siadzieŭ moj siabar, a ja nanizvaŭ šašłyki kala svajoj altanki. Paźniej Siarhiej raspaviadaŭ, što dzieci abstupili taksu. Žyvioła pavodziła siabie spakojna. A potym dziaŭčynka nachiliłasia da jaho tvarykam, mabyć, chacieła pacałavać — i ŭ doli siekundy ŭsio adbyłosia. Čamu sabaka tak adreahavaŭ, ja nie viedaju. Moža, dzicia začapiła pakusanuju łapu. Paśla ŭsiaho hetaha ja telefanavaŭ zavodčykam, u prytułak na Hurskaha, kab daviedacca ich mierkavańnia. Mnie rastłumačyli: kali da sabaki nabližaješsia tvaram, toj moža ŭspryniać heta jak ahresiju.

U ich kampanii, kaža Alaksandr, była dziaŭčyna-chirurh — Śviatłana. Jana, pa słovach mužčyny, adrazu ž padchapiła dziaŭčynku, apracavała joj rany i trymała jaje na kaleniach da pryjezdu chutkaj. Śviatłanie dapamahaŭ supracoŭnik parka.

— Heta zafiksavana śledčym, — raspaviadaje haspadar sabaki i kaža, što jany adrazu vyklikali chutkuju. — Ja znachodziŭsia ŭ baku, tamu što fizična ničym nie moh dapamahčy. Baćki Kiry pryjechali z chutkaj. Ubačyŭšy dziciaci, mama zapłakała. Skazała tatu jechać u balnicu, a potym pačała mianie abražać. Ja paprasiŭ jaje supakoicca. Skazaŭ, što krykami my dziciaci nie dapamožam.

Pa słovach Alaksandra, kali chutkaja i milicyja źjechali, jany z žonkaj padyšli da mamy dziaŭčynki i paprasili prabačeńnia.

— Skazali, u nas jość znajomyja lekary. Kali patrebna niejkaja dapamoha, my hatovyja dapamahać, — kaža Alaksandr. — Ja pakinuŭ svoj adras i telefon. Mama dziaŭčynki adkazała: «Nie treba, my budziem vyrašać hetaje pytańnie pa-inšamu».

— A što ciapier z sabakam?

— Jon na dačy, pavodzić siabie spakojna. U Amura nie było pryščepki ad šalenstva, ale jon chatni, sam pa sabie nikoli nie hulaje.

U aŭtorak Alaksandr z žonkaj jeździli ŭ balnicu naviedać Kiru. U pałacie dziaŭčynka była z tatam.

— My jašče raz paprasili prabačeńnia, prapanavali dapamohu. Tata skazaŭ: «Spravu ŭžo zaviali», — kaža Alaksandr. — Ale reč nie ŭ tym, zaviali spravu ci nie. Heta moj sabaka, i ja hatovy adkazvać. Choć ja nie viedaju, chto ŭ hetaj situacyi vinavaty. Ale hałoŭnaje inšaje — paciarpieła dzicia, i jamu treba pa maksimumu dapamahčy. Baćka dziaŭčynki skazaŭ: «Ja vas pačuŭ».

Park: «U zakonie niama normy, jakaja zabaraniaje pryvodzić u park sabak»

U parku aktyŭnaha adpačynku «Kolt» tłumačać: na terytoryi, jakuju jany arandujuć, adkryty dostup. Miascovyja žychary mohuć tudy prychodzić.

— My nie možam ŭstalavać u parku svaje praviły. Ludzi tut pavinny siabie pavodzić pa zakanadaŭstvie. A ŭ zakonie niama normy, jakaja zabaraniaje pryvodzić u parki sabak, — kaža Siarhiej Hromaŭ, ułaśnik parku. — Kali b heta byŭ niejki vialiki sabaka, my b zrabili zaŭvahu i paprasili nadzieć namordnik, ale jon — mały. My škadujem pra toje, što zdaryłasia. Ja daŭ mamie dziaŭčynki svoj numar. Prasiŭ, kali što telefanavać. My zrabili ich hrupie vialikuju źnižku na hulniu. Staralisia, kab im było maksimalna kamfortna.

Va ŭpraŭleńni infarmacyi i hramadskich suviaziaŭ MUS TUT.BY paviedamili: pa hetym fakcie viadziecca pravierka.

— Biezumoŭna, u ramkach dziejučaha zakanadaŭstva buduć pryniatyja ŭsie zachady, kab abaranić dzicia, — adznačyła načalnik upraŭleńnia Volha Čamadanava.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?