U 1974 hodzie rasiejski piśmieńnik Alaksandar Sałžanicyn padpisaŭ zvarot da suajčyńnikaŭ pad nazvaj «Žyć bieź iłžy». Roŭna praz tryccać hadoŭ paśla hetaha Siarhiej Dubaviec pierakłaŭ jaho na biełaruskuju movu. Siońnia my pieradrukoŭvajem toj zvarot — universalny i niepaŭtorna rasiejski — jak vianok vialikamu piśmieńniku.

Kaliści my nia śmieli i šeptam šarhacieć. Ciapier voś pišam i čytajem samvydat, a ŭžo adzin adnamu ŭ kuryłkach NDI ad dušy naskardzimsia: čaho tolki jany ni naprakudziać, kudy tolki ni ciahnuć nas! Tut i niepatrebnaje kaśmičnaje vychvalańnie pry razvale i biednaści žyćcia; i ŭmacavańnie dalokich dzikich režymaŭ; i raspalvańnie hramadzianskich vojnaŭ; i biezahladna vyhadavali Mao Czeduna (na našy srodki) — i nas ža na jaho pahoniać, i pryjdziecca iści, kudy dzienieśsia? I sudziać kaho chočuć, i zdarovych zahaniajuć u varjaty — usio «jany», a my — biaśsilnyja.

Užo da donca dachodzić, užo ŭsieahulnaja duchovaja pahibiel nasunułasia na ŭsich nas, i fizyčnaja voś-voś zapałaje i spalić i nas, i našych dziaciej, — a my pa-raniejšamu ŭsio ŭśmichajemsia bajaźliva i łapočam kosnajazyka: «A čym ža my pieraškodzim? U nas niama siłaŭ». My tak bieznadziejna rasčałaviečylisia, što za siońniašniuju niščymnuju karmušku addamo ŭsie pryncypy, dušu svaju, usie namahańni našych prodkaŭ, usie mahčymaści dla naščadkaŭ — tolki b nie razładzić svajho ladačaha isnavańnia. Nie zastałosia ŭ nas ani ćviordaści, ani hodnaści, ni sardečnaha hareńnia. My navat usieahulnaj atamnaj śmierci nie baimsia, treciaj suśvietnaj vajny nie baimsia (moža, u raskolinku schavajemsia), — my tolki baimsia krokaŭ hramadzianskaje mužnaści! Nam tolki b nie adbicca ad statku, nie zrabić kroku paasobku — i raptam akazacca biaź biełych bułak, biaz hazavaj kalonki, biez maskoŭskaj prapiski.

Užo jak dziaŭbli nam na palithurtkach, tak u nas i ŭdziaŭbłosia, vyhodna žyć, aby na ŭvieś viek dobra: asiarodździe, sacyjalnyja ŭmovy, ź ich nia vyskačyš, byćcio vyznačaje śviadomaść, my tut pry čym? my ničoha nia možam.

A my možam — usio! — ale sami sabie chłusim, kab siabie zaspakoić. Nijakija nie «jany» ŭva ŭsim vinavatyja — my sami, tolki my!

Zapiarečać: ale ž sapraŭdy ničoha nie prydumaješ! Nam zalapili rot, nas nia słuchajuć, u nas nie pytajucca. Jak ža prymusić ich pasłuchać nas?

Pierakanać ich — niemahčyma.

Naturalna było b ich pieraabrać! — ale pieravybaraŭ nie byvaje ŭ našaj krainie.

Na Zachadzie ludzi znajuć strajki, demanstracyi pratestu, — ale my zanadta zabityja, nam heta strašna: jak heta raptam — admovicca ad pracy, jak heta raptam — vyjści na vulicu?

A ŭsie inšyja fatalnyja šlachi, što za apošniaje stahodździe aprabavanyja ŭ horkaj rasiejskaj historyi, — tym bolš nie dla nas, i nasamreč — nia treba! Ciapier, kali ŭsie siakiery svajho dasiaklisia, kali ŭsio pasiejanaje ŭzyšło, — nam bačna, jak zabłukalisia, jak učadzieli tyja maładyja, samaŭpeŭnienyja, chto dumali teroram, kryvavym paŭstańniem i hramadzianskaj vajnoj zrabić krainu spraviadlivaj ščaślivaj. Nie ŭžo, dziakuj, baćki aśviety!

Ciapier užo viedajem my, što hniusnaść metadaŭ mieścicca ŭ hniusnaści vynikaŭ. Našy ruki — chaj buduć čystymi!

Dyk koła — zamknułasia? I vyjścia — nasamreč niama? I zastajecca nam tolki biaździejna čakać: raptam zdarycca niešta samo?

Ale nikoli jano ad nas nie adlipnie samo, kali ŭsie my ŭvieś čas budziem jaho pryznavać, usłaŭlać i macavać, kali nie adšturchniomsia choć by ad samaj jaho adčuvalnaj kropki.

Ad — iłžy.

Kali hvałt uryvajecca ŭ mirnaje ludzkoje žyćcio — jahony tvar pałaje ad samaŭpeŭnienaści, jon tak i na štandary piša, i kryčyć: “Ja — Hvałt! Razydzisia, rasstupisia — stapču!” Ale hvałt chutka stareje, krychu hadoŭ — i jon užo niaŭpeŭnieny ŭ sabie, i, kab trymacca, kab vyhladać prystojna, — jon vyklikaje sabie ŭ chaŭruśniki Chłuśniu. Bo: hvałtu niama čym prykrycca, akramia chłuśni, a chłuśnia moža trymacca tolki hvałtam. I nia kožny dzień, nie na kožnaje plačo kładzie hvałt svaju ciažkuju łapu: jon patrabuje ad nas tolki pakory da chłuśni, štodzionnaha ŭdziełu ŭ chłuśni — i ŭ hetym ŭsio viernapaddanstva.

I voś tut jakraz lažyć zaniadbany nami, samy prosty, samy dastupny kluč da našaha vyzvaleńnia: asabisty niaŭdzieł u chłuśni! Niachaj chłuśnia ŭsio pakryła, niachaj chłuśnia vałodaje ŭsim, ale ŭ samym małym zaŭparcimsia: niachaj vałodaje nie praź mianie!

I heta — praśviet va ŭjaŭnaj abłozie našaje biaździejnaści! — samy lohki dla nas i samy razburalny dla chłuśni. Bo kali čałaviek adchisnuŭsia ad chłuśni — jana paprostu pierastaje isnavać. Jak zaraza, jana moža isnavać tolki na ludziach.

Nie zaklikajemsia, nie saśpieli m iści na płoščy i prahałošvać praŭdu, vykazvać uhołas, što dumajem, — nia treba, heta strašna. Ale choć admovimsia kazać toje, čaho nia dumajem!

Voś heta i jość naš šlach, samy lohki i dastupny pry toj arhanična bajaźlivaści, što prarasła ŭ nas, našmat lahčejšy za (strašna pramović) hramadzianskaje niepadparadkavańnie pavodle Handzi.

Naš šlach: ni ŭ čym nie padtrymlivać chłuśni śviadoma! Uśviadomiŭšy, dzie miaža chłuśni (kožnamu jana jašče pa-roznamu vidna), — adstupicca ad hetaj hanhrennaj miažy! Nie padklejvać miortvych kostačak i łuščynak idealohii, nie sšyvać hniłoha ryźzia — i my ŭražanyja budziem, jak chutka dy biezdapamožna chłuśnia apadzie, i čamu naležyć być hołym —toje źjavicca śvietu hołym.

Takim čynam, cieraz bajaźlivaść našu chaj kožny vybiera: ci zastajecca jon śviadomym słužkam chłuśni (o, naturalna, nie dziela schilnaści, ale dla prakarmleńnia siamji, dla vychavańnia dziaciej u duchu chłuśni!), ci pryjšła jamu para strapianucca, stać sumlennym čałaviekam, vartym pavahi i dziaciej svaich i sučaśnikaŭ. I z hetaha dnia jon:

— bolš nie napiša, nie padpiša, nie nadrukuje nijakim čynam nivodnaj frazy, što skažaje, na jahonuju dumku, praŭdu;

— takoj frazy ni ŭ pryvatnaj hutarcy, ni pryludna nia vykaža ni ad siabie, ni sa šparhałki, ni ŭ roli ahitatara, nastaŭnika, vychavalnika, ni pavodle teatralnaje roli;

— žyvapisna, skulpturna, fatahrafična, technična, muzyčna nia vyjavić, nie supravodzić, nie pratranśluje nivodnaj chłuślivaj dumki, nivodnaha skažeńnia praŭdy, jakoje jon bačyć;

— nie spašlecca ni vusna, ni piśmova na “kiraŭničuju” cytatu, kab dahadzić, padstrachavacca, dla pośpiechu svaje pracy, kali cytavanaje dumki nie padzialaje całkam ci jana niedarečy;

— nia daść prymusić siabie iści na demanstracyju ci mitynh, kali heta suprać jahonaha žadańnia i voli; nia voźmie ŭ ruki, nie padymaje transparanta, lozunhu, jakoha nie padzialaje całkam;

— nie padymie ruki za prapanovu, jakoj nie padzialaje ščyra; nie prahałasuje ni adkryta, ni tajemna za asobu, jakuju ličyć niavartaj abo sumnieŭnaj;

— nia daść zahnać siabie na schod, dzie čakajecca prymusovaje, skažonaje abmierkavańnie pytańnia;

— zaraz ža pakinie pasiedžańnie, schod, lekcyju, spektakl, kinaseans, jak tolki pačuje ad pramoŭcy chłuśniu, idealahičnuju łuchtu ci biessaromnuju prapahandu;

— nie padpišacca i nie nabudzie takoj hazety ci časopisu, dzie infarmacyja skažajecca, padstavovyja fakty chavajucca.

My pieraličyli, viadoma, nia ŭsie mahčymyja i nieabchodnyja ŭchileńni ad chłuśni. Ale toj, chto pačnie ačyščacca — adčyščanym pohladam ubačyć i inšyja vypadki.

Tak, pa pieršym časie atrymajecca niaroŭna. Kamuści daviadziecca stracić pracu. Maładym, što žadajuć žyć pavodle praŭdy, heta vielmi ŭskładnić ich maładoje žyćcio napačatku; bo ž i adkazy na ŭrokach napchanyja chłuśnioju, treba vybirać. Ale ž ni dla koha, chto choča być sumlennym, tut nie zastałosia ščylinki: nidzie nikomu z nas navat u samych biaśpiečnych techničnych navukach nie abminuć choć adnaho z nazvanych krokaŭ — u bok praŭdy ci ŭ bok chłuśni; u bok duchovaj niezaležnaści abo duchovaha lokajstva. I toj, kamu nia stanie śmiełaści navat na abaronu svajoj dušy, — niachaj nie hanarycca svaimi pieradavymi pohladami, nie vystaŭlajecca, što jon akademik ci narodny artyst, zasłužany dziajač ci hienerał, — tak niachaj i skaža sabie: ja —bydła i bajaźliviec, mnie aby sytna i ciopła.

Navat hety šlach — samy pamiarkoŭny z usich šlachoŭ supracivu — dla nas, što zasiadzielisia, budzie nialohki. Ale nastolki ž lahčejšy za samaspaleńnie ci navat haładoŭku: połymia nie achopić tvajho tułava, vočy nia łopnuć ad žaru, i čorny chleb z čystaj vadoj zaŭsiody znojdziecca dla tvaje siamji.

Zdradžany nami, padmanuty nami vialiki narod Eŭropy — čechasłavacki — niaŭžo nie pakazaŭ nam, jak navat suprać tankaŭ vystojvajuć niaŭzbrojenyja hrudzi, kali ŭ ich hodnaje serca?

Heta budzie nialohki šlach, — ale samy lohki z mahčymych. Nialohki vybar dla ciabie, — ale adziny dla dušy. Nialohki šlach, — adnak jość ža ŭ nas ludzi, navat dziasiatki ich, chto hadami trymajecca ŭsich hetych punktaŭ, žyvie pavodle praŭdy.

Takim čynam: nia pieršymi stupić na hety šlach, a — dałučycca! Tym lahčejšym i tym karaciejšym akažacca ŭsim nam hety šlach, čym bolš družna i husta my na jaho stupim! Buduć nas tysiačy — i nia spraviacca ni z kim ničoha zrabić. Stanuć nas dziasiatki tysiač — i my nie paznajem našaj krainy!

Kali ž my zbaimsia, dyk dosyć žalicca, što chtości nam nie daje dychać, — heta my samy sabie nie dajom! Pryhniomsia jašče, pačakajem, a našy braty-bijolahi dapamohuć nablizić čytańnie našych dumak i pierarobku našych hienaŭ.

Kali i ŭ hetym my zbaimsia, dyk my — nikčemnyja, bieznadziejnyja, i heta da nas puškinskaja paharda:

Navošta statkam dar svabody?

….

Ich spadčyna ad rodu ŭ rody

Taŭro, kajdany i bizun.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?