Tak stałasia, što ja kožny raz spaźniajusia. Adlehłaść i čas pačatku zboraŭ nie majuć značeńnia. I voś pierad vyjezdam u Kijeŭ ja vyrašyŭ, što na hety raz usio budzie pa-inšamu. Ja pačnu źbiracca za 5 hadzin. Ja ŭsio paśpieju. Ja budu małatok.
Usio składvałasia zhodna z płanam, ja navat zahadzia zhaniaŭ u kramu i kupiŭ «Pieršačka» novym ukrainskim znajomym. Žonka daŭtramboŭvała sumku.
Da vyjezdu zastavalisia 30 chvilin, kali ja adčuŭ lohki ciažar na sercy, jaki ŭ vyniku aformiŭsia ŭ: «nie moža być, kab usio było hładka. niedzie kasiak». I kasiak znajšoŭsia, kali ja pačaŭ šukać kašalok.
— Kacia, — kažu. Ja — m*dak. Ja zabyŭ kašalok u kramie.
Kažu i sam dumaju: m*dak — słaba skazana. U kašalku 140 baksaŭ, ź jakich 40 naohuł — čužych. Na bilety na «Mjuz» dadzienych. Biełaruskich — narmalna tak i, …, kartka (!), na jakoj hrošy na Kijeŭ i naohuł za paŭtara miesiaca(!) pracy. Akramia taho, pravy kiroŭcy i tałon kiroŭcy. Karaciej, o kašalok, ty — žyzń…
Nu, źjezdžu ŭ mahaz, dumaju. Dla ačystki sumleńnia. Pryjazdžaju. Paŭhadziny da zakryćcia. Padychodžu da pradavački:
— Dobry dzień, vy kašalok nie znachodzili?
— Znachodzili, znachodzili. Tolki nam treba pahavaryć.
— Davajcie havaryć, kažu.
— Karaciej, my vyklikali DAI, addali vaš tałon kiroŭcy. A kašalok — skazali, sami vam addadzim. Pa vašych dakumientach. Voś chacieli telefanavać. Bo inakš by vam adzin kašalok by i viarnuli. Biez hrošaj. I skazali b, što tak i było. My za vami adrazu pabiehli, ale vy źjechali. My viedajem, što tam u vas i kolki. Praviaracie, ci ŭsio ŭ paradku.
— …
Praviaraju. Usio ŭ paradku.
— Skažycie, a ci možna vam vina kupić u znak vialikaj udziačnaści?
— Možna jamu… Nužna! — Śmiajecca. Tolki my ŭdvuch vaš kašalok vartavali.
— Jakoje lepš lubicie?
— Biełaje!
…
Znoŭ spaźniajemsia. Vyklikajem taksi. Pa darozie raskazvaju taksistu pra svoj pieradvyjazny durdom.
— Ja dyk sto razoŭ viartaŭ znojdzienyja rečy. Pjanych padymaŭ. Nu, voś vyrašyŭ pravieryć, ci pracuje maja karma ŭ advarotny bok. Spracavała. Viarnuli kašalok.
Taksist paśmichajecca.
— Ja taksama zaŭsiody rečy viartaju, što ŭ mianie pakidajuć. Tut sto dalaraŭ zarobiš — na tysiaču zhubiš. Pradam ja hetuju mabiłu, i što? Duraść niejkaja. Dyk vy śpiašajeciesia?
— Napeŭna, jašče paśpiavajem.
— Nu dobra. Kudy jedziecie?
— U Kijeŭ.
— I jak tam? Spakojna?
— Nie čytajcie savieckich haziet.
— Voś i ja kažu. A u mianie znajomyja z Omska pryjechali. navat nie viedaju, što ź imi rabić. Zombi. Paŭsiul u ich banderaŭcy.
Vysadžvajemsia. Raspłačvajusia. Raźvitvajemsia.
Samaja tannaja pajezdka da vakzała ŭ maim žyćci.