Na jakija tolki podźvihi nie natchniaje sapraŭdnaje kachańnie! I choć u apošni čas luboŭnyja pryznańni čaściej adpraŭlajuć u elektronnych pasłańniach abo praz paviedamleńni ŭ sacsietkach, hieroj siońniašniaha repartažu vyrašyŭ bolš aryhinalna padyści da spravy. Adčajny i zakachany Fiodar zrabiŭ prapanovu ruki i serca svajoj dziaŭčynie Tamary vielmi svojeasablivym sposabam — pieraŭvasobiŭšysia ŭ supracoŭnika DAI. Karespandenty AUTO.TUT.BY byli śviedkami hetaha momantu.
— Mnie vielmi chaciełasia, kab hety dzień Tamara zapomniła na ŭsio žyćcio, — raspavioŭ Fiodar žurnalistam napiaredadni padziei. — Pradumaŭ niekalki varyjantaŭ, adnak ažyćciavić ich akazałasia niaprosta. Pryjšła ideja pieraŭvasobicca, naprykład, u inśpiektara DPS.
Źviarnucca ŭ DAI akazałasia nieskładana: znajšoŭ patrebny telefon i źviazaŭsia kiraŭnikom pres-słužby DAI Minska Taćcianaj Charlinskaj.
Skazać, što supracoŭniki ździvilisia — značyć, nie skazać ničoha. Adnak, razumiejučy surjoznaść žyćciovaj situacyi, vyrašyli usimi siłami dapamahčy žanichu.
— Ja ŭpieršyniu sutykajusia z takim vypadkam, — kamientuje Taćciana Charlinskaha. — Tut hałoŭnaje — dobraja padrychtoŭka. My sabralisia družnaj kamandaj (zrazumieła, razam ź Fiodaram) i pačali staranna pradumvać płan.
Na padrychtoŭku syšoŭ prykładna tydzień. Niuansy byli ahavoranyja, žanich prainstruktavany, padarunki padrychtavanyja.
— My ž pavinny dapamahać hramadstvu, — kaža Taćciana. — Naša sprava nie tolki łavić parušalnikaŭ, ale i stvarać kamfortnuju atmaśfieru na darozie — abjadnoŭvać sercy.
— U dziesiać ranicy ja ŭžo byŭ u hrymiora, — dzielicca chłopiec. — Chaciełasia zamaskiravacca tak, kab, jak havorycca, «rodnaja maci nie paznała». Nadzieŭ paryk, prylapiŭ vusy, sastaryŭ pavieki, pieraapranuŭsia ŭ formu inśpiektara — meta była dasiahnutaja.
Paśla abiedu Tamara pavinna była zabrać Fiodara z pracy. Na hetym šlachu Tamaru i čakała kamanda DAI Minska. Darečy, paśviedčańnie kiroŭcy dziaŭčyna atrymała niadaŭna, a tamu kožnaja pajezdka dla jaje — heta chvalujučaja i ŭ toj ža čas radasnaja padzieja. Za ŭvieś čas Tamaru ni razu nie spynili supracoŭniki DAI.
— Vašy dakumienty, — stroha skazaŭ sapraŭdny inśpiektar. — Pastupiła infarmacyja, što dadzienaja mašyna znachodzicca va ŭhonie. Nieabchodna źvieryć numar kuzava.
Uschvalavanaja Tamara adrazu ž pačała telefanavać Fiodaru, jaki ŭ hety čas znachodziŭsia ŭ słužbovaj mašynie. Jaho telefon, viadoma, nie adkazvaŭ — vykonvałasia «śpiecapieracyja».
Inśpiektar DPS nastojliva vypytvaŭ u Tamary infarmacyju ab aŭtamabili, jaho rehistracyi, pierahonie i inšyja niuansy.
— Davajcie projdziem u słužbovuju mašynu i «prabjem» pa bazie vašy dakumienty, — nie sunimaŭsia inśpiektar.
Prysieŭšy na pasažyrskaje miesca ŭ mašynu DAI, ci to pa niaŭvažlivaści, ci to z-za mocnaha stresu Tamara navat nie zirnuła na inśpiektara DPS (a heta byŭ Fiodar), jaki znachodziŭsia za rulom. Niaśmieła praciahnuła dakumienty i čakała vyśviatleńnia abstavinaŭ.
— Kab my vas adpuścili, treba pryniać prapanovu, — surjozna zajaviŭ zahrymavany Fiodar.
— Dobra, — adkazała Tamara.
— Miłaja, ty vyjdzieš za mianie zamuž?
Dziaŭčyna zaźziała.
— Ja zhodnaja!
Było zaŭvažna, što Tamara da apošniaha nie razumieła, što adbyvajecca. Bolš za toje, i paśla ščaślivaha kanca nie raz pierapytvała: «Vy nasamreč sapraŭdnyja daišniki?»
Ale dobra toje, što dobra zakančvajecca. Bo ščaślivy finał — piarścionak na biezymiennym palcu — jašče raz kaža pra toje, što starańni byli nie marnyja.
«DAI abjadnoŭvaje sercy» — tort z takim łozunham u jakaści padarunka i atrymali radasnyja Fiodar i Tamara.
— Ciapier samy prydatny čas, kab kančatkova źviazać našy losy, — dzielicca žanich. — Praŭda, ja da apošniaha nie vieryŭ, što ŭsio atrymajecca. Vielmi chvalavaŭsia.
Adzinaje, u čym małady čałaviek byŭ upeŭnieny na sto adsotkaŭ, — heta ŭ zhodzie dziaŭčyny. Tak i adbyłosia. Jana skazała: «Tak!»