Niezdarma ž kažuć, što talenavity čałaviek talenavity va ŭsim. Prostaja viaskovaja žančyna Viera Šyhalova nie tolki pa-majstersku kiruje traktaram, ale pry nieabchodnaści znojdzie ŭ mašynie lubuju niepaładku. Jašče sama moža złažyć pieč i pabudavać z cehły letniuju kuchniu. A ŭ piečy potym śpiače duchmiany hračanik i vyšyje ŭłasnaručna abrus. Pry hetym Viera Vasileŭna viedaje ŭsie tonkaści ahranamičnaj spravy, bo na jaje palach rastuć pamidory roznych sartoŭ i inšaja aharodnina. Adukacyi ŭ viaskovaj piensijanierki — usiaho pačatkovaja škoła i 78 hadoŭ žyćciovaha vopytu, piša «Źviazda».

Pra dziacinstva, jakoha nie było

Adrazu vidać, što Viera Šyhalova z tych ludziej, jakija i paŭhadziny nie mohuć pasiadzieć biez raboty. Pakul razmaŭlajem, haspadynia narazaje pamidory dla budučaha sousu. Uradžaj tamataŭ hetym letam vyras niadrenny, a voś zbyć vyraščanaje — samaja vialikaja prablema dla fiermieraŭ i haspadaroŭ. Hetym zajmajecca syn Alaksandr, ź siamjoj jakoha jana zaraz žyvie. Pra svajo žyćcio piensijanierka ź vioski Arechava, što na Brestčynie, razvažaje krychu pa-fiłasofsku:

— Dziacinstva ŭ mianie, možna skazać, nie było. Samyja «jarkija» ŭspaminy z małych hadoŭ padobnyja na śpiecyfičnaje adčuvańnie ŭ rajonie straŭnika, uvieś čas mocna chaciełasia jeści. Jak ciapier pamiataju, zajšła da susiedziaŭ, ichniaja maci na stoł vysypaje vialiki čyhun bulby, siamja viačeraje bulbaj z salonymi hurkami. Mnie jany dajuć dźvie bulbiny i nievialiki ahurok. Ja dziakuju, źjadaju. Vychodžu, a adčuvańnie hoładu nie prapadaje. U nas adzin čas i bulby nie było ŭvolu…

Naradziłasia ŭ 1942 hodzie ŭ vioscy Votčyn, — praciahvaje. — Baćku zabrali ŭ 1944-m na front, viarnuŭsia dadomu ŭ 1947-m, jon aktyvist byŭ, pieršy zapisaŭsia ŭ kałhas. Jaho pavažali, frantavik, aŭtarytet, śledam za im tady mnohija zajavy padali. Ale ž u nas tut doŭha paśla vajny bandy pa lasach hojsali. Adnojčy jon ubačyŭ, jak niahodniki mahazin rabavali. Voś i pryjšli za im, kab pazbavicca ad lišniaha śviedki. Jaho paviali ŭ les, tam i zabili. Nam ža navat piensii nie davali potym, bo niechta vykazaŭ mierkavańnie, što jon sam moh pajści ŭ bandu. A chto tady asabliva raźbiraŭsia? U mamy praz dva miesiacy paśla hibieli baćki dziaŭčynka naradziłasia. Tak voś my i vyžyvali ŭtroch. U škołu tolki pačatkovuju chadziła. Nastaŭnica ŭ nas była, da hetaj pary pamiataju, Zinaida Andrejeŭna z Branska, a ja ŭ jaje — adna ź lepšych vučanic. Tamu z Chacisłava potym pryjechaŭ dyrektar škoły, uhavorvaŭ maci addać mianie ŭ internat, bo za 8 kiłamietraŭ škoła siaredniaja, čas niespakojny. Pryvioz dla mianie čaraviki, sukienku, palito, u mianie ž nie było čaho apranuć. Ale maci skazała, jak adrezała: «Z hramaty chleba jeści nie budzie». I nie puściła.

Siamja i rabota

Tak Viera i pačała svajo pracoŭnaje žyćcio. Najmałasia da haspadaroŭ paśvić karoŭ na leta. Žyła pa dva tydni ŭ adnaho, potym u druhoha, u treciaha. Tam karmili i spraŭlali niejkuju vopratku. Uvosień za kožnuju karovu davali 200 rubloŭ. Dla siamji heta była vialikaja padmoha. U pačatku 60-ch, jak i mnohija maładyja, pajechała na zarobki va Ukrainu. Adtul pryviezła paŭtony pšanicy, miech cukru i 700 rubloŭ. «Jak napiakli doma duchmianych bułak, vo heta było śviata! — uspaminaje surazmoŭnica. — Ja tady papraviłasia, raśćviła jak dziaŭčyna. U toj hod i sustreła prama ŭ poli svajho Loniu. Jon byŭ małady śpiecyjalist, pryjechaŭ pa nakiravańni inžynieram-miechanikam u kałhas. Karovu hnała z pola, paznajomilisia. Leta sustrakalisia, patancavali ŭ kłubie, a vosieńniu siamju ŭžo stvaryli». Tak Viera Biahieza stała Vieraj Šyhalovaj.

Spačatku pracavała dajarkaj u kałhasie. Uspaminaje, jak na pieršaj pary rukami karoŭ daili. Akramia taho ad dajarki patrabavałasia korm žyviole razdać i hnoj sa stojłaŭ paprybirać. «A jak dziažuryš pa karoŭniku, to musiš dva pryčepy travy raźnieści i padzialić na dzieviać kuč — pa kolkaści hrup. Dy jašče i svaracca tavarki byvała: «Ty, maŭlaŭ, sabie najbolš pakinuła». Voś takaja rabota była, i dvoje dziaciej užo, i svaja haspadarka nie małaja, jakuju treba było dahledzieć. Spačatku pracavali i žyli ŭ Chacisłavie, potym pieraviali muža ŭ Arechava, jon zahadvaŭ kałhasnaj majsterniaj.

Ad «šasika» da MTZ

U Viery ŭźnikli prablemy sa zdaroŭjem. Paśla apieracyi joj vydali daviedku, što ciažkaja rabota zabaronienaja. Na fiermu nie pojdzieš siłas ciahać i hnoj vyhrabać, pamierkavali z mužam, jon paraiŭ iści vučycca na traktarysta. Tut jakraz Małaryckaje SPTV filijał arhanizavała, navučańnie viałosia ŭ vioscy. Voś muž i skazaŭ joj: «Budzieš ci nie budzieš pracavać, čas pakaža, a pavučycca hod možaš, tym bolš, što stypiendyju 48 rubloŭ płaciać». A kali stała vučycca, zrazumieła, što heta jaje. Intares da techniki prajaviŭsia adrazu, heta i majstry-instruktary zaŭvažyli. Ekzamien zdała biez prablem i paśpiachova. U kałhas jakraz prybyŭ traktar T-16 (jaho nazyvali «šasik», traktar, u jakoha kuzaŭ śpieradu).

— Ja na tym «šasiku» ŭsio rabiła: siena kasiła, bulbu akučvała, sianaž trambavała, małako ź vioski vaziła. Raz zajechała pa sianaž, maje dziaŭčaty hruziać dy burčać: «Voś Šyhalicha siadzić, pahladaje, a my śpiny hniom», a ja ŭ adkaz: «A chto vam nie daje? Idzicie vučyciesia». Niekatoryja i pajšli, ale nie atrymałasia ŭ mnohich. Naprykład, Maryja, što sa mnoj vučyłasia, i paŭhoda nie papracavała, raźminałasia z kambajnam raz, pieraviarnułasia i bolej za rul nie sieła, skazała: nie majo.

Praz try hady ŭ haspadarku pryjšoŭ novy T-40, jaho Viery Šyhalovaj dali jak vopytnamu śpiecyjalistu. Adrazu daviałosia pracavać na vielmi adkaznym učastku — na traloŭcy lesu. Biarvieńni vyciahvali ź dzialanki, potym ich nahružali ŭ pryčep i traktaryst viezła draŭninu na piłaramu.

— Techniku ja lubiła, — uspaminaje Viera Šyhalova. — Spačatku na traktary pracavała, potym jašče šeść hadoŭ była naładčykam u majsterni, pracavała na ramoncie traktaroŭ.

Pra vopyt fiermierstva

A ŭ 1991 hodzie kałhasy stali ŭzbujniać, muža skaracili na rabocie. I Šyhalovy ryzyknuli ŭziać učastak ziamli. Jany stali fiermierami adnymi ź pieršych u rajonie. Kupili ŭ kałhasie stary śpisany «šasik» i pačali haspadaryć. «Pieršyja svaje čatyry hiektary tak apracoŭvali, — śmiajecca haspadynia, — raskažy siońnia, nie pavierać, choć kino zdymaj pra toje. Vyrašyli pasprabavać pryčapić da traktara zvyčajny dziedaŭski płuh, jaki koń ciahaje. Spačatku ja sieła za rul, jon stanovicca za płuh, jedu na pieršaj skoraści, a jon kryčyć, łajecca, nie paśpiavaje. Tady ja zdahadvajusia, uklučaju panižanuju, jon užo paśpiavaje, potym mianiajemsia, ja stanaŭlusia za płuh. Namučylisia, ale ŭzarali. Pasiejali, uradžaj sabrali. Praź niekatory čas ziamli ŭziali jašče, vyroščvali aharodninu, pradavali patrochu, techniku zmahli abnavić. Praŭda, pakul znajšli patrebny sievazvarot, pajeździli ŭ łabaratoryju, pasiadzieli za litaraturaj, paraspytvali ŭ ludziej. Na adnym učastku, naprykład, nie raśli pamidory, bo analiz pakazaŭ pieradaziroŭku hierbicydaŭ. Akazałasia, raniej kałhas tut pierabarščyŭ ź jadachimikatami, daviałosia ziamlu mianiać».

Tady ŭsio pačynali z nula, na ŭsim huzy nabivali. Rynki zbytu treba było asvojvać, heta zusim novaja sprava dla haspadaroŭ. Zhadała Viera Vasileŭna, jak adnojčy jany ŭvieś uradžaj zdali optam u narychtoŭčuju kantoru. Tady tolki hrošy biełaruskija źjavilisia, zajcy, vaviorki na ich namalavanyja. A vyručku im vydali pačkami z kupiur nievialikaj vartaści. Ich akazałasia stolki, što haspadar prynios zvyčajny miech, złažyŭ pački i zakinuŭ za plečy. U toj dzień im jašče spatrebiłasia da svajakoŭ zajechać. Zajšli, a haspadary im z paroha: «Kudy vy ź miaškom u chatu praciesia, kińcie jaho ŭ siencach». A jany ŭ adkaz: «Jak heta, kinuć, tam ža hrošy!» Vo śmiechu było potym.

— Na ziamli, viadoma, nie razbahacieješ, ale na prystojnaje isnavańnie siamji zarabić možna, kali nie lenavacca, — robić vysnovu fiermierka sa stažam.

Užo amal piać hadoŭ niama jaje spadarožnika žyćcia Leanida Mikałajeviča. Spravu padchapiŭ syn. Ciapierašni traktar MTZ-82 «Biełarus» užo čaćviorty pa liku ŭ haspadarcy. Jość usia pryčapnaja technika. Viadoma, na traktary ŭpraŭlajecca Alaksandr Leanidavič. Ale i matulu nichto z rachunku nie śpisvaje. Adnojčy ŭ maładoha haspadara śpinu prychapiła, a rabota była nieadkładnaja, dyk maci spakojna sieła za rul i ŭsio što treba zrabiła. «Kali kapustu, skažam, hruzim, to ja nie čakaju, kab chto padjechaŭ, sama siadaju i padhaniaju mašynu. Dla mianie heta nie prablema», — kaža jana.

I piačnik, i mular

Jak i nie była prablemaj lubaja inšaja rabota z samych maładych hadoŭ Viery. Uspomniła, jak daviałosia skłaści hrubku samoj. «Nu, tak vyjšła, — razvodzić rukami piensijanierka. — U nas tady tolki syn naradziŭsia, a dom chałodny, ścieny bietonnyja. Piečka zusim razvaliłasia». Muž skazaŭ joj pieč razabrać, abiacaŭ pryvieźci piečnika. Jana rasčyściła placoŭku, pryviezła na «šasiku» cehły, hliny, a piačnik… tak i nie pryjšoŭ. Tym časam u susiedziaŭ majstar z Małaryty piečku kłaŭ. Voś jana i panadziłasia tudy chadzić i hladzieć. A majstru viesialej, cikaŭnaj kabiecie jon raskazvaje, pakazvaje, padkreślivajučy svajo ŭmieńnie, potym jašče skazaŭ, što jak zakončyć, to da jaje pryjdzie. Kali ž rabotu skončyŭ, to i ŭ jaje ŭžo piečka hatovaja była. Voś ździviŭsia dziadźka, skazaŭ tolki: «A ja dumaŭ, baba raboty nie maje, što staić hadzinami, naziraje».

Taja piečka i ciapier słužyć novym haspadaram. A sabie Šyhalovy potym dom u Arechavie pabudavali, i piečy ŭ im jana ŭžo jak vopytny piačnik składvała. Nieŭzabavie i ludziam stała dapamahać, susiedu pieč złažyła, potym — druhomu, ciapier i nie ŭspomnić dakładna, kolki ludziej kala jaje ahniu hrejecca.

Letniuju kuchniu, padobnuju na nievialiki damok, z cehły sama skłała. Ci treba kazać, što vialikuju ruskuju pieč u hetaj letniaj kuchni haspadynia pabudavała taksama sama. Ciapier niaredka ščyruje kala piečki, raduje siamiejnikaŭ smakatoj, bo na hazavaj plicie tak smačna nie zvaryš. A pra hetaje pamiaškańnie ŭspomniła, znoŭ zaśmiajałasia: pa susiedstvie chłopcy chatu ŭzvodzili, dyk haspadar niejak da słova skazaŭ, što pobač žančyna letniuju kuchniu pastaviła. Pryjšli pahladzieć: abyšli vuhły, pamierali — i nie pavieryli, što sama.

Čaćviora dziaciej vyhadavała, šaściora ŭnukaŭ maje. Usie pracujuć, za ŭsich babula radujecca. Užo i čaćviora praŭnukaŭ padrastajuć. «Na jubilej, daj Boh dažyć, — skazała, — vialikaja siamja źbiarecca». Joj jość što skazać rodnym. Jana pražyła zusim nialohkaje žyćcio, ale nie straciła aptymizmu, žyćciovaj ćviordaści, heta pra jaje skazana: što nas nie zabivaje, toje robić nas bolš mocnymi.

Sa staršynioj Arechaŭskaha sielskaha Savieta Śviatłanaj Vitanoŭskaj užo źbirajemsia raźvitvacca, kali Viera Vasileŭna prynosić zdymak ź siamiejnaha alboma, dzie jana 20-hadovaja. Z partreta hladzić pryhažunia, niečym padobnaja na aktrys pakaleńnia 60-ch. Razmova zachodzić ab tym, kim by mahła stać viaskovaja dziaŭčyna, kab joj udałosia atrymać adukacyju. «Moža inžynieram, a moža, knihu napisała b», — uśmichajecca haspadynia, pakazvajučy, što žartuje. Ale my achvotna vierym.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?